Test telefonu Samsung Pixon12

Aparat

Najważniejsza funkcja telefonu, pełniąca rolę wisienki na torcie. Co do bycia wisienką nie ma najmniejszych wątpliwości. Ale czy nie jest już lekko sfermentowana? Każda osoba interesująca się fotografią cyfrową wie, że upychanie coraz większych rozdzielczości na małych matrycach nie przynosi korzyści, a wręcz przeciwnie pogarsza jakość zdjęcia. Obiektyw aparatu został wysunięty w stosunku do pozostałej części telefonu. Chroniony jest plastikową szybką i automatycznie odsuwającą się po przejściu w tryb aparatu przysłoną. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda idealnie. Ale niestety diabeł tkwi w szczegółach. Dlaczego przysłona chroniąca obiektyw została umieszczona dopiero za szybką, a nie przed? Zatem, można wysnuć stwierdzenie, że jest to po prostu tani chwyt marketingowy. Ochrony przed rysami ?szkiełka? nie ma praktycznie żadnej. Obiektyw zdobiony jest niebieskim pierścieniem podobnie jak aparaty cyfrowe Samsunga z niemal luksusowej serii NV. Ksenonowa lampa błyskowa może zmylić największego konesera fotografii bowiem po obróceniu telefonu do pozycji pionowej doskonale imituje on tradycyjny aparat cyfrowy. Do funkcji aparatu przejdziemy bez potrzeby odblokowywania klawiatury, naciskając schowany w obudowę okrągły przycisk z różowym obramowaniem. Pierwsze wrażenie po ujrzeniu aparatu Pixona to kwaśna mina i słynne słowa pochodzące z piosenki Maryli Rodowicz ?ale to już było!?. Tak! Menu aparatu praktycznie nie różni się od innych aparatów dotykowych telefonów Samsunga. Mało tego! Jeśli, ktoś lubi się bawić w fotografa musi przełknąć czar goryczy, ponieważ aparat robi zdjęcia praktycznie w trybie automatycznym. Ręcznie możemy tylko pobawić się kilkoma trybami fotografowania, trybami scenerii, zmieniać rozdzielczość i włączać auto-focus. Pojęcia takie jak głębia ostrości czy przysłona dla Samsunga są wielką abstrakcją. Wszystko wskazuje na to, że producent poszedł na wojnę liczb.

Zdjęcia wykonane w idealnych warunkach są znakomite! Problem zaczyna się, kiedy warunki zaczynają się psuć. Lampa ksenonowa i dioda LED, która pomaga ustawić auto-focus, są tylko witaminami, które pomagają zwalczyć chorobę, ale bezpośrednią jej nie wyeliminują. Efektem końcowym zostaje zaśnieżone zdjęcie.

Bardzo dobrze wypadają filmy. Maksymalna rozdzielczość to 720 x 480 px. Co jest wielką konkurencją dla sporej części aparatów cyfrowych, które oferują rozdzielczość 640 x 480 px.

Bateria

Jeszcze zachwyt baterią z Corby nie opadł, a Samsung znów zadziwia. Gabarytowo akumulator litowo-jonowy jest mniejszy od baterii w Corby i do tego jeszcze pojemniejszy. Dla przypomnienia w producent wyposażył Corbiego w ogniwo o pojemności 970 mAh, natomiast w Pixonie urzęduje o 30 mAh więcej. Czas pracy niestety trochę skrócił, co spowodowane jest dużym wyświetlaczem i korzystaniem z Wi-Fi oraz GPS`u. Średni czas pracy telefonu to ok. 5 dni. Co jest całkiem pozytywnym wynikiem.

Podsumowanie

Jeśli, ktoś uważa, że Pixon12 powinien być okrzyknięty maliną roku to jest w błędzie. Pomimo kilku zastrzeżeń, nadal przeważają zalety! Przykre jest, że Samsung oddał się fantazji cyferek zapominając o tym, że nie tylko megapiksele tworzą aparat cyfrowy. Jeśli, ktoś szuka telefonu i popularnej małpki (kompaktowy aparat cyfrowy) może śmiało rozważać zakup tego telefonu. Jeśli dodać do tego Wi-Fi i GPS to może się okazać, że jest to telefon w sam raz dla turystów! W skali 0-10 Samsung Pixon 12 zdecydowanie plasuje się w drugiej części skali. A dokładnie, zasługuje na 8. A nam pozostaje już tylko czekać na hybrydę z prawdziwego zdarzenia, gdzie funkcje aparatu są tak samo faworyzowane jak funkcje telefonu.